Pimposhko, Basiu, Kocurku, Koroneczko, Swetry Doroty - to ja Wam dziękuję, że prowadzicie takie fantastyczne blogi! Cieszę się, że mogłam sprawić Wam taka przyjemność:-)))
A teraz historyjka - w czwartek oglądałam z Ulką taki program dla dzieci, gdzie pewna starsza pani - ciocia Mejbl i jej suczka Pippin pokazują różne rzeczy i latają samolocikiem /to chyba cesna/. No i poleciały do.... ha! fabryki, gdzie robią włóczkę - Sirdar. No to ja - wiadomo - za kompa, znalazłam ich w necie, zlokalizowałam, gdzie w okolicy można kupić ich włóczkę i dalej Jacka podpuszczać - a wiesz..... no i dał się skubany:-) w piątek udaliśmy się do Plympton /dzielnica Plymouth/ do rzeczonego sklepiku, i ....... zamknięte - przerwa na lancz - kurde mol, nie chciałam odejść, śliniłam się jak pitbull - u końcu jakieś macanie od grudnia... no, przyszła w końcu pani, powiedziała, że otworzy niebawem - to poleźliśmy jeszcze coś kupić, na szczęście Ulka spała:-) i z powrotem na macanie!!!! ahhhh, macanie włóczek to najfajniejsza rzecz na świecie, co nie? No i nie mieli nic 100% wełny!!! nic a nic!!! a się pytałam! w sklepie leżały też takie zrobione różne sweterki, nawet takie maluśkie jak na lalki /hi, hi/ - jeden wpadł mi w oko - właściwie taki kulfon ale włóczka fajna. No i... to była właśnie włóczka Sirdar, Connemara tweed efect chunky, kolor 0353, 51%wełny, reszta akryl. Hm, zaśliniłam się po raz kolejny i wzięłam 3 motki /po 50g - 1 kulka to 75 m - nawet nieźle. Wybrałam też 1 motek Life DK STylecraft - niestety tylko 25% wełny, w motku 298 m.
No i tak dumałam, dumałam i wydumałam - z tych 3 motków machnęłam Ulce sweterek /od dołu bez szwów/ zajęło mi to troszkę piątku i sobotę /wieczory - wiadomo, bo sobota to jak zwykle sprzątanie, pranie etc/. Zostało mi może kilka metrów, taka mała kuleczka, sweterek długi za pupę, rękawy wyszły mi idealnie, ani za długie ani za małe, całość piękna i cieplutka - dodam, że Ulka bardzo chętnie go wdziewa, wcale się nie buntuje:-) A co ciekawe - bardzo lubi mierzyć sweterki w trakcie powstawania, sama wkłada rączki do rękawków, muszę tylko uważać na sterczące druty chociaż Młoda jest bardzo skupiona i uważna w takich chwilach - ach, błogie momenty ciszy i spokoju:-)
Aaaa, najlepsze - jeżdżąc w samochodzie i dłubiąc wieczorem - skończyłam baktusa! baaardzo mi się podobuje - cieniutki ale cieplusi, miękki - taki milusi otulacz:-)
Zrobiłam mu kilka zdjęć i nie mogłam się zdecydować, które dodać - to se wkleiłam aże trzy - a co tam, niech ma baktusisko:-)
Pierwsze zdjęcie w ogródku, następne na spacerku niedzielnym w Saltram House - ale o tym za chwilkę:-)
Aha - wracając z zakupów zahaczyliśmy o Lidla - hm, i tam wyszperałam fajną bawełnę - melanżowa na bluzeczkę letnią dla Ulki, niebieska będzie albo na torebkę letnią na szydełku /jeśli starczy mi wiary w siebie i zaparcia:-)/ albo letni szal - bo tu lubi wiać, zwłaszcza po południu nad oceanem. Niestety moteczki po 50 g - ciekawe, czy w Polsce też rzucili?
A tu już spacerek niedzielny - Saltram House to taka potężna posiadłość, nadal pozostająca prywatną ale dostępna dla zwiedzających - przyjeżdżają tam całe rodzinki z dzieciakami, dużo miejsca do spacerków:-) Tutaj Ulka walczy z mamą - "bo ja chcę iść a mama mi z tyłu zostaje:-)"
A tu wspólnie podziwiamy kwiatki, na mamie azteca i baktus, Ula pod kurteczką chowa connemarę /mama dłubnęła po nocy:-)/.
Ha, a tu Ula po raz pierwszy w życiu na zjeżdżalni, spokojnie - tata czai się z boku, widać nawet rękę i kawałek zielonego rękawa - oczywiście Ulka pozuje w connemarze:-)
A tu kolaż - tylko jakiś mały mi wylazł skubaniec /a tak się kurde starałam..../ - śliczne kwiatuchy w ogrodzie otaczającym rzeczony Saltram House. No i jakieś takie czerwone kulki, soczyście zielone listki, całe połacie fiołków, krokusów, pierwiosnków, żonkili i nie wiem, czego jeszcze:-)
Proszę sobie oczy cieszyć tak jak ja:-)))
Przypomniała mi się piosenka o tytule bodaj : "Ogród Bartoszka" , której słuchałam z siostrą w dzieciństwie na adapterze Bambino - tak, tak Bambino - pamiętacie ją może? "Hej wiosno, wiosenko, czary rzucasz wszędzie, rozwinęłaś piękne kwiatki na Bartoszka grzędzie" - i jakoś tam dalej - nawet jeszcze kojarzę melodię, starzeję się czy co??? takie głupoty se przypomnieć, załamka:-)
A - no właśnie - mam dylemat - z tego melanżu niebieskiego Life DK kminiłam baktusa ale co na niego spojrzę, to widzę go jako bezrękawnik dla Ulki, hm....
Ależ się dziś rozpisałam - mam nadzieję, że Czytającym go udało się dobrnąć do szczęśliwego finału:-) Pozdrawiam raz jeszcze wiosennie:-)))
Aaaa, najlepsze - jeżdżąc w samochodzie i dłubiąc wieczorem - skończyłam baktusa! baaardzo mi się podobuje - cieniutki ale cieplusi, miękki - taki milusi otulacz:-)
Zrobiłam mu kilka zdjęć i nie mogłam się zdecydować, które dodać - to se wkleiłam aże trzy - a co tam, niech ma baktusisko:-)
Pierwsze zdjęcie w ogródku, następne na spacerku niedzielnym w Saltram House - ale o tym za chwilkę:-)
Aha - wracając z zakupów zahaczyliśmy o Lidla - hm, i tam wyszperałam fajną bawełnę - melanżowa na bluzeczkę letnią dla Ulki, niebieska będzie albo na torebkę letnią na szydełku /jeśli starczy mi wiary w siebie i zaparcia:-)/ albo letni szal - bo tu lubi wiać, zwłaszcza po południu nad oceanem. Niestety moteczki po 50 g - ciekawe, czy w Polsce też rzucili?
A tu już spacerek niedzielny - Saltram House to taka potężna posiadłość, nadal pozostająca prywatną ale dostępna dla zwiedzających - przyjeżdżają tam całe rodzinki z dzieciakami, dużo miejsca do spacerków:-) Tutaj Ulka walczy z mamą - "bo ja chcę iść a mama mi z tyłu zostaje:-)"
A tu wspólnie podziwiamy kwiatki, na mamie azteca i baktus, Ula pod kurteczką chowa connemarę /mama dłubnęła po nocy:-)/.
Ha, a tu Ula po raz pierwszy w życiu na zjeżdżalni, spokojnie - tata czai się z boku, widać nawet rękę i kawałek zielonego rękawa - oczywiście Ulka pozuje w connemarze:-)
A tu kolaż - tylko jakiś mały mi wylazł skubaniec /a tak się kurde starałam..../ - śliczne kwiatuchy w ogrodzie otaczającym rzeczony Saltram House. No i jakieś takie czerwone kulki, soczyście zielone listki, całe połacie fiołków, krokusów, pierwiosnków, żonkili i nie wiem, czego jeszcze:-)
Proszę sobie oczy cieszyć tak jak ja:-)))
Przypomniała mi się piosenka o tytule bodaj : "Ogród Bartoszka" , której słuchałam z siostrą w dzieciństwie na adapterze Bambino - tak, tak Bambino - pamiętacie ją może? "Hej wiosno, wiosenko, czary rzucasz wszędzie, rozwinęłaś piękne kwiatki na Bartoszka grzędzie" - i jakoś tam dalej - nawet jeszcze kojarzę melodię, starzeję się czy co??? takie głupoty se przypomnieć, załamka:-)
A - no właśnie - mam dylemat - z tego melanżu niebieskiego Life DK kminiłam baktusa ale co na niego spojrzę, to widzę go jako bezrękawnik dla Ulki, hm....
Ależ się dziś rozpisałam - mam nadzieję, że Czytającym go udało się dobrnąć do szczęśliwego finału:-) Pozdrawiam raz jeszcze wiosennie:-)))
Włóczka Sidar jest super!!! Świetne kolorek wybrałaś!!!Widzę,że i Ty w Anglii!!! Ja też tylko ,że w Luton mieszkam ale za Polską tęsknię bardzo i latam tak często jak to możliwe :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
ps.Baktus super!!!
Ja dobrnęłam :) Z nudów nie padłam, wręcz przeciwnie. Włóczki pooglądałam, dziecię słodkie, a te kwiaty na koniec ... Biorąc pod uwagę, że mam za oknem białe gó..no (przepraszam za wyrażenie, ale mam serdecznie dość zimy, mrozu i śniegu)to balsam dla oczu i wlanie nadziei, że może już niedługo się zazieleni.
OdpowiedzUsuńFajana włóczka. Wiosna oj jak Ci zazdroszczę. U nas biało i mróz -13 stopni brrrrr
OdpowiedzUsuńSwietne zakupy wloczkowe. Faktycznie ze w Lidlu to czasem cos wloczkowego rzuca, ale ja mam do Lidla kawalek to czesto nie chodze. Jutro sie wybieram do sklepu John Lewis i pewnie sobie pobede i pomacam wloczki przez pare godzin :)Widze ze swietna pogoda u Ciebie u nas nie bardzo slonecznie a szkoda bo mam wolne. Corcia sliczna w nowym wdzianku. Pozdrawiam i czekam co zrobisz z nowych wloczek :)
OdpowiedzUsuń