środa, 24 sierpnia 2011

Dostałam wyróżnienie:-)

od Pimposhki - mojego Dobrego Duszka, Mentora i w ogóle Wspaniałej Osoby:-) /eh, ale po co ja to - Wszyscy znacie Pimposhkę i wiecie jaka to Super Dziewczyna:-)))/ - Gosiu, bardzo, bardzo dziękuję, przepraszam, że tak późno ale chata wolna dopiero od kilku dni i mogę posiedzieć przy kompie spokojnie:-)

Powinnam wyróżnić teraz inne blogi - ale jak tu wybrać skoro Wszystkie jesteście Wspaniałe, Twórcze, a czytanie Waszych blogów to uczta dla oczu i duszy:) Tak więc proszę, żeby każda osoba, którą mam w zakładce poczuła się wyróżniona, a ja dodatkowo wyróżniam:
Gochę i Maląalę znacie, zapraszam do zajrzenia do trzeciego bloga - to blog Agnieszki, która tworzy rzeczy piękne i bardzo różnorodne, naprawdę ciekawe:-)
Tiam, a teraz 7 rzeczy o sobie:
1. uwielbiam moje córki, lubię często przypominać sobie ich śmieszne minki lub numery, które wycięły i zawsze łezka mi się w oku kręci
2. jestem zapalonym majsterkowiczem, gdy coś mi w domu szwankuje to nie daje mi spokoju dopóki nie rozkręcę i sprawdzę czy da się naprawić /często się udaje:-)/
3. jako budowlaniec mam zboczenie zawodowe - gdziekolwiek jestem oglądam wszystkie budowle, budynki i komentuję z przejęciem godzinami przyprawiając rodzinkę lub znajomych o zniecierpliwienie:-) eh, zresztą moja praca daje mi wiele radości mimo ciężkich chwil, które potem się dobrze wspomina /że dało się je przeżyć/
4. jestem fanką Agathy Christie - wciąż oglądam przygody panny Marple i Poirota
5. gdy byłam mała to mama mówiła na mnie "zepsuty chłopak:-)" bo ubranie się na mnie "paliło", wciąż byłam umorusana i rozdartymi spodniami na kolanach; poobdzierana na łokciach i kolanach aż strach
coś mi z tego zostało - od dziecka nie cierpiałam spodni, a spódnicę zakładam raz na kilka lat - w pracy zawsze wywołuje to ogólne poruszenie i wszyscy chcą robić zdjęcia i zapisywać w kalendarzu takie wydarzenie dziwiąc się, "że mam nogi" - eh, ci faceci:-)
6. nawiązując do poprzedniego punktu - znam historię z opowiadań babci, mamy i siostry:
gdy miałam może kilka lat /poniżej 6-ciu/, mieszkałam w starym blogu obok przedszkola i żłobka, gdzie często bawiłam się z innymi dziećmi; pewnego razu babcia/mieszkająca niedaleko nas/ wracała z zakupów, gdy została zatrzymana przez sąsiadkę mówiącą, że ta właśnie sprała swoją córkę za ten wyczyn a babcia ma zrobić to samo ze mną /mama była w sanatorium/; babcia pospieszyła sprawdzić w czym rzecz i zastała taki widok - połowa listopada, zimno jak świst, a ja stoję w samych majtasach i przerzucam wszystkie zdjęte ciuchy przez płot do przedszkola:-) /no bo właziło się przez płot rzecz jasna/. Na pytanie co robię odparłam spokojnie - "Babciu, ostatnio podarłam kurtkę i mama powiedziała, że następnym razem dostanę lanie - to zdjęłam wszystko żeby nie podrzeć". Babcia osłupiała a potem pękała ze śmiechu z mojej pomysłowości:-) czy dostałam za to w skórę - nie wiem, nikt z pytanych nie pisnął słowa, ja nie pamiętam, ale babcia nie lała wnuków:-)
7. mam słabość do staroci, zbieram np. stare szklane butelki o ciekawych kształtach, mam starą przedwojenną wagę, łuskę po pocisku, który mój dziadek przerobił na zapalniczkę /z 1943r./, niestety kilka świetnych rzeczy mi skradziono jeszcze w Polsce - m. in. stare żelazko na węgle wyszperane kiedyś na targu w Łodzi na Bałutach... 
No tak, jak człowiek pomyśli, to można by napisać z siedemdziesiąt rzeczy o sobie:-) spokojnie, następnym razem:-)
Tak długo nie pisałam, że teraz po głowie kłębią się tysiące pomysłów, zdarzeń niedawnych, o których chciałabym Wam opowiedzieć. Muszę to podzielić, bo wpis miałby objętość książki,a  czytający posnęliby w trakcie czytania:-) Tak to bywa, gdy przez miesiąc nie można się dopchać do własnego kompa:-)
Postaram się po kolei - po przyjeździe rodzinki ochrzciliśmy w końcu Uleńkę 27 lipca - ksiądz polski, wspaniały, ciepły człowiek, kościół katolicki, naprawdę było pięknie - spokojnie, rodzinnie, a po chrzcie zostaliśmy zaproszeni przez naszego księdza Jaromira na herbatkę z ciachem:-) dawno tak spokojnie i swobodnie nie rozmawiałam z osobą duchowną, planujemy częstsze spotkania włączając wizyty na mszy - eh, wreszcie wiem, gdzie są polskie msze w okolicy:-)
Ulka była przeszczęśliwa, bo ksiądz pozwolił jej pochlapać rączkami w chrzelnicy no i polał ją po główce:-)
Dodatkowo było bieganie po kościele między ławkami i uciekanie łapiącym małego łobuza:-)


A tu Ula ze swoją mamą chrzestną Olą:-)


Teraz będę się chwalić - napisała do mnie przemiła osoba i zamówiła 4 motki mojej farbowanej wełny - 2 merino i 2 blf. Moteczki zostały pofarbowane wg wzajemnych ustaleń i już podróżują do swojej Nowej Właścicielki:-) Ale to radość, gdy komuś podoba się to co robię i można pofarbować piękną wełnę na kolor, który ktoś sobie wyobraził /i naprowadził słownie farbującego:-)/.
To teraz pokażę, co już leci w paczce:
1. soczysta pomarańcza blf


2. dojrzała truskawka /pofarbowałam dodatkowo malinowe merino/


3. głęboki turkus - blf


A czwarty motek to purpura z vermillionem /merino pofarbowane wcześniej/ - cudny melanż:-)

Jedno mnie denerwuje - chociaż się staram to zdjęcia nie oddają rzeczywistych pięknych kolorów wełenek tak do końca - w realu są jeszcze piękniejsze, o miękkości skłaniającej do miziania nie wspomnę:-)

Oczywiście nadal można u mnie zamówić wełenkę pofarbowaną wg życzenia, zakupiłam kolejne barwniki i można poszaleć:-) teraz mam blf 4ply 100g/400 m, mogę też zamówić merino albo jakieś inne mieszanki - proszę pisać. Cena stała 10 funtów/motek /ceny merino i blf są takie same/ + koszty przesyłki do ustalenia.

A teraz jeszcze kilka zdjęć ze słynnego Morwellham Quay - słynnego tutaj, jest to muzeum obejmujące farmę, stare budynki i kopalnię metali - super zabawa, na miejscu można zobaczyć jak kiedyś robiono beczki, lepiono garnki, wydobywano rudy i płukano, są też stare domy w których m.in. są stare dżemy sprzed jakichś 150 lat:-) albo w kącie wielka kupa runa owczego:-)))


W takiej małej kuchni i na takim małym piecu gotowało się obiady dla całej rodziny - a ten dom należał do bogatych ludzi, hm... Zaraz z kuchni wychodziło się do ogrodu, gdzie rosły zioła i warzywa.
Byliśmy też w szkole, w której Pani Nauczycielka w pięknej sukni i kapelutku /z epoki a jakże/ opowiadała o karach za złe zachowanie i groziła trzcinką:-)na koniec kazała zaśpiewać piosenkę i tu poległyśmy:-)

Najfajniejsze jest muzeum strojów, gdzie każdy może się przebierać w stroje z epoki - ha! to dopiero poszalałyśmy z Zuzą i Olą:-) muszę przyznać, że te kiecki fajne ale strasznie się w nic gorąco człowiekowi robi, strasznie bufiaste i masa warstw - ale zabawa przednia! Niezła ze mnie matrona co nie, hi hi?:-)





A tu moje dwie dziewczyny - Ula i Zuza:-)

Ostatnio było nawet ciepło, zaliczyliśmy kilka razy plażę i nawet ja osobiście wtłoczyłam swoje ciało w kostium i pływałam sobie w oceanie - ha! Ale tych zdjęć nie pokażę:-) za to możecie sobaczyć moje dwie Syrenki:-)


To tyle na dziś, niebawem kolejna porcja zdjęć - niekoniecznie włóczkowych:-)

Wszystkim dziękuję za przemiłe komentarze do poprzedniego posta:-)
Gocha - bardzo się cieszę, że wełenka z candy sprawiła Ci taką radość:-)))

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie:-)

4 komentarze:

  1. Gratuluje wyroznienia. SLiczna welna, piekne kolory :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję Ci za wyróżnienie. Pochwalę się nim przy okazji kolejnego posta.
    Wełenka od Ciebie jeszcze cieszy oko w misternym motku. Nie chcę się spieszyć - jest taka śliczna i miękka - muszę mieć pewność do tego, co chcę z niej zrobić. Zakusy są na kilka rzeczy + córka głowę suszy.
    Pozdrowienia i całusy dla Uleńki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla Zuzy oczywiście też - żeby nie było wątpliwości :) Ale takie pannice to już całusków raczej nie bardzo - może podepnę ją pod pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super spędzony czas!!!!Ja też chcę się przebierać w takie szmatki ;) Dzięki wielkie za wyróżnienie :) :) Włóczka w pięknym odcieniu pomarańczy soczystej na dokładkę :)

    OdpowiedzUsuń