środa, 21 września 2011

Buckland Abbey

odwiedziliśmy po raz kolejny - tym razem pod koniec sierpnia /tak, trochę zeszło z napisaniem posta:)/. Tym razem był weekend podczas którego przedstawiano, jak kiedyś żyło się w Anglii:-) Był wyrób świec i mydła, ha! - farbowanie wełny, wyrób strzał, mąki, dawna kuchnia i inne atrakcje - pokaz dawnej mody - wyobraźcie sobie, że jest grupa pasjonatów, którzy tworzą ubrania i obuwie jak kiedyś - włącznie z tkaniem płótna i przędzeniem wełny.
Buckland Abbey - dawniej opactwo, po reformie Henryka VIII - przeszło w prywatne ręce, w końcu dzierżawił  je a później kupił /za łupy zdobyte na korsarstwie Francis Drake - ten sam, który podczas rządów Elżbiety I córki Henryka VIII z Anną Boleyn rozgromił hiszpańską armadę i doprowadził do ich klęski/. Dodam, że tutaj - w Devonie i pobliskiej Kornwalii Drake jest bardzo ceniony, jest m. in. wiele jego pomników.
Tak więc Drake mieszkał sobie w opactwie, najczęściej szwendał się po morzach, pierwsza żona mu zmarła, z drugą dzieci nie miał /a kiedy se miał machnąć jak się tak latami po morzu szwendaczył:)/ no i jak zachorował - na morzu - to przepisał wszystko na młodszego brata.
O Drake mogłabym pisać wiele - ale nie o tym wpis dzisiejszy - a teraz zdjęcia:)

Tutaj wyrób świec


Namiot rycerza:

Tu pani tkająca paski

O takie

dawne ręcznie robione szpilki, guziki



ręcznie tkana i farbowana wełna /mmmmm/



kuchnia na świeżym powietrzu:)


 wyposażenie rycerza:)


pokaz ówczesnych ubiorów /czy wiecie, że do bielenia płóciennych koszul używano uryny.../





apteka:-)


tu podobizna Drake grającego z żoną w okręty:)



kilka zdjęć z jego domu








tu szanowny Francis Drake /ja go nazywam Frankiem:-)/


kilka ciuszków z epoki




jeszcze dawna kuchnia Państwa




Przyznam, pięknie tam i ciekawie, po ogrodzie chodzą małe kosmate kurki /ponoć znoszą pyszne jajka - tak mówiła pani je karmiąca/, sa owieczki - tiam - strzyżone na przędzioną i farbowaną wełenkę:)/, a starsze dzieci można przebrać w ciuszki i pstryknąć zdjęcia:-)
Pewnie jeszcze nieraz tam przyjedziemy:-)

Dziękuję za miłe słowa o moich farbowanych wełenkach - jeśli ktoś ma ochotkę - to sprzedam chętnie za 9,5 funta plus przesyłka np. do Polski 1,5 funta. Mam też jeszcze kilka motków blf superwash 4ply 400 m/100 g - mogę pofarbować wg życzenia:-)

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie - zaglądam na Wasze blogi często i przyjemnościa choć nic nie piszę /mea culpa/ - ale co tu pisać, jak wszystko takie piękne i już pochwalone:-)))

4 komentarze:

  1. Świetna wyprawa!!!!!Ale ,że uryna ma takie właściwości to nie wiedziałam ;)Pozdrawiam serdecznie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyprawy zazdroszczę i pięknie i edukacyjnie i relaksacyjnie a wełenki prawie tak piękne jak moje ;)). Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne miejsce do zwiedzania, bardzo sympatyczne. Czy te wełenki były farbowane naturalnymi barwnikami zgodnie z duchem epoki?

    Twoje farbowane wełenki podobają mi się i byłabym zainteresowana tym blf 4ply, który masz do ufarbowania - napiszę maila :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj....jakże chciała bym tam być :(.
    Dziękuję za chwilę przeniesienia w barwny świat średniowiecza. A co do wełenki. Właśnie dostałam od znajomego wrzeciono będące wierną rekonstrukcją wczesnośredniowiecznego wrzecionka. I patrzę na nie jak kot na mysz, bo nie mam pojęcia jak toto obsługiwać ^^

    OdpowiedzUsuń